Zjawisko odporności zbiorowiskowej najlepiej ilustruje wspólnotowy aspekt szczepień, pokazuje konsekwencje szczepienia całej populacji oraz ich zaniechania. Szczepienie w wymiarze indywidualnym pozwala na uniknięcie choroby oraz jej powikłań jednostkom, a jednocześnie jest ważnym elementem profilaktyki chorób zakaźnych całych populacji. Niestety, ilość odmów szczepień nadal rośnie, a podstawy tych decyzji nie są oparte o wyniki badań naukowych oraz niezgodne z zaleceniami lekarzy.
Próg odporności zbiorowiskowej jest inny dla każdej choroby. Dla ospy prawdziwej, choroby wyeliminowanej dzięki szczepieniom, wynosił on 80%, co oznaczało, że 80% populacji powinno być odporne, aby choroba nie mogła się rozprzestrzeniać. Dla polio wynosi on 97%, zaś dla krztuśca 92-95%, a dla odry 95%. Wartości te pokazują, że odmowy szczepień, które nie są związane z czynnikami medycznymi, po pewnym czasie mogą odprowadzić do zwiększonej ilości zachorowań i epidemii.
– wyjaśnia doktor Agnieszka Motyl, specjalista w dziedzinie epidemiologii, Kierownik ds. Jakości i Standardów Medycznych Medicover Polska
Pracuję jako pediatra już 39 lat i wyraźnie widzę, na przykładzie mojej przychodni, że rodzice coraz częściej padają ofiarą fałszywych informacji i najgroźniejsza jest sytuacja, kiedy w ogóle nie chcą przyjść do lekarza i porozmawiać. Jeśli widzę, że rodzic ma niechętny stosunek do szczepień, to staram się przedstawić nie tylko naukowe dowody na ich bezpieczeństwo oraz skuteczność, ale również odwołuję się do mojego doświadczenia. I, co chyba najważniejsze, mówię, że sama się szczepię. Ostatnio zaszczepiłam się przeciw odrze, gdyż pojawiło się wiele zachorowań w podwarszawskim Pruszkowie. Ja chorowałam w dzieciństwie, ale się zaszczepiłam. Nie dla siebie, ale dla moich małych pacjentów. Ze mną muszą być bezpieczni.
Wraz ze spadającą liczbą osób zaszczepionych i brakiem ochrony wynikającej z odporności zbiorowiskowej, choć brzmi to tragicznie, w końcu może dojść do śmierci z powodu powikłań po odrze. Mylą się ci, którzy uważają, że zachorowania dotyczą tylko osób przyjezdnych – coraz częściej chorują również polskie dzieci oraz dorośli.
Krztusiec to nie jest zwykły kaszel. To tak zwany kaszel 100 dni, ciężka choroba dla każdego, a dla niemowląt- śmiertelna. Dlatego, zanim dziecko będzie mogło być zaszczepione w 2 miesiącu życia, coraz częściej zaleca się szczepienie kobietom w ciąży, aby to ich przeciwciała mogły chronić maluszka. Ważne jest również szczepienie dorosłych, nie rzadziej niż co 10 lat, aby utrzymać odporność na odpowiednim poziomie
- przypomina pediatra Alicja Nojszewska- Rydlińska-
Nie możemy w Polsce zrezygnować ze szczepień przeciw gruźlicy przede wszystkim z powodu nierównej ilości zachorowań na terenie naszego kraju oraz ciągle wyższej średniej zachorowalności niż w Europie Zachodniej. Na południu i na wschodzie Polski choruje nawet 26 osób na 100 000. Dodatkowo sąsiadujemy z krajami, gdzie przypadków gruźlicy jest nadal bardzo dużo i coraz częściej pojawiają się szczepy wielolekooporne. Rodzice coraz częściej zgłaszali obawy przed szczepieniem dzieci w pierwszej dobie życia, więc odsunięcie szczepienia o kilka dni, a przed wyjściem noworodka ze szpitala, pozwala na dłuższą jego obserwację przez specjalistów oraz podnosi poczucie bezpieczeństwa rodziców.
– wyjaśnia epidemiolog Agnieszka Motyl.
Zawsze tłumaczę rodzicom, iż powinni po szczepieniu zostać przez 30 minut na terenie przychodni, gdyż mamy tu, podobnie jak w każdej przychodni, gdzie wykonywane są szczepienia, zestaw przeciwwstrząsowy pozwalający działać szybko w sytuacji silnej reakcji anafilaktycznej. Nie wolno lekceważyć tych zaleceń
- mówi stanowczo lekarz Nojszewska- Rydlińska.
Co myślą ekspertki o rodzicach, którzy uchylają się od szczepień?
Najbardziej dziwi mnie, kiedy, wbrew danym oraz po prostu codziennemu doświadczeniu, niektórzy nie widzą, że pod względem epidemiologicznym żyjemy w bezpiecznym kraju, a zawdzięczamy to, między innymi, szczepieniom i odpowiedniemu nadzorowi sanitarnemu oraz epidemiologicznemu. Trudno mi zrozumieć, dlaczego bez wątpienia troskliwi rodzice, którzy sami są beneficjantami szczepień, uniknęli chorób i powikłań, odmawiają ochrony własnym dzieciom
- epidemiolog Agnieszka Motyl
Kiedy zaczynałam pracę jako pediatra bardzo częste były zachorowania na różyczkę, w tym zachorowania podczas ciąży, które mogą powodować nie tylko poronienia, ale również ciężkie choroby i niepełnosprawność dziecka. Dlatego rodzice odmawiający szczepień muszą wiedzieć, że nie tylko narażają na zachorowanie swoje dziecko, ale i pośrednio swoje przyszłe wnuki. To są realne zagrożenia. Nie można ich ignorować.
- pediatra Alicja Nojszewska- Rydlińska.